BYCIE OJCEM DZIECKA W SPEKTRUM AUTYZMU
Rodzicielstwo, a zwłaszcza rodzicielstwo dziecka w spektrum to jest mega jazda w totalnie nieznanym kierunku. Cały czas w napięciu, planowanie, organizowanie. Rozmyślanie: co zrobiłem dobrze, a co źle? Co zadziałało, a co nie? Ani chwili na oddech. I do czego to prowadzi? Nie masz czasu na regenerację, więc twoja energia spada. Ty nie masz energii, więc jaka masz dawać radę? Czas dla siebie nie oznacza czegoś wielkiego. Wystarczą drobne chwile łapane w ciągu dnia. Chwila dla siebie, tak jak lubisz. To naprawdę działa. Najpierw zadbać o siebie, aby mieć siłę do bycia ojcem. Siłę do bycia mężczyzną.
„ W byciu ojcem dziecka w spektrum autyzmu najgorsze są weekendy”. Taki tekst ostatnio przeczytałem i wiecie co, coś w tym jest. Nie ma codziennej rutyny, więc jest więcej napięcia, nieporozumień, trudnych chwil.
Zakupy – dramat. Sprzątanie – jazda bez trzymanki. Do czego to prowadzi? Tak jak ktoś napisał: nie ważne ile książek o wychowaniu przeczytasz. Kiedy nie zadbasz o regenerację – padniesz. Kurde jakie to proste, a jednocześnie trudne. Pozwolić sobie na odpoczynek.
Bardzo często dziecko krzyczy, podnosi ton, wyzywa – ciężko to wytrzymać. Człowiek myśli co zrobić, jak dotrzeć do niego, aby tego nie powtarzał. I przychodzi kolejny przeczytany tekst, który jest prosty, ale docierający – naszym zadaniem jako rodziców nie jest ciągle naprawiać jego zachowania, ale nauczyć się je czytać. Nie uspokajaj na siłę – spróbuj zrozumieć, dotrzeć do prawdziwej, ukrytej potrzeby, która jest wyrażona poprzez takie zachowanie.
Kurcze, jakie to proste, jakie genialne…… jakie trudne do stosowania na co dzień i w kontakcie z dzieckiem. A jeszcze trudniejsze do przekazania innym, najbliższym, by wspólnie budować świat.
Jestem ojcem dziecka w spektrum. Jestem ojcem walczącym samy ze sobą, aby nauczyć się postępowania, reagowania. Bycia ojcem wystarczającym.
Jestem ojcem w żałobie. Żałobie po marzeniach. Tak, jest coś takiego. Żałoba po dziecku, którego się spodziewaliśmy. Oczekując dziecka mamy jakąś wizję, jakieś oczekiwania…. Jak sobie z tym poradzić? Na pewno nie pomaga ukrywanie emocji. Potrzebowałem czasu, aby pokochać dziecko takim jakim jest, a nie takim jakim miało być. Kolejna prosta i oczywista rzecz, a jaka trudna.
Macie dziecko w spektrum? Oj kochana współczuję Ci. Kochana, jak sobie radzisz? Jakoś tak zawsze wszyscy podkreślają rolę matki. A tato? Nieobecny. Nikt się nie pyta jak sobie daje radę itp. Dziecko potrzebuje nas, tak samo jak matki. Ale nas-ojców, o to jak sobie z tym radzimy, już nikt nie pyta, albo robi to naprawdę rzadko. Jesteśmy tak samo ważni jak matka.
Wiecie co jest najtrudniejsze – odpuszczanie. Tak. Czasami wystarczy odpuścić. Jakie to proste. Jakie to trudne do wdrożenia. Nie zawiązało dziecko butów? Nie zwracaj mu uwagi na to po 10 razy. To i tak nic nie da. Nie posprzątał pokoju – zostaw go z tym. Zmuszanie do tego nic nie da, a jeszcze spowoduje większe napięcia i negatywne emocje. K@@@a jakie to banalne proste – odpuścić. Nic bardziej mylnego. To jest mega trudne. Nauka tego idzie mi ciężko…..
Dziecko zatraca się w jakiejś czynności, klocki, zabawka, cokolwiek. Nie reaguje na nic. Liczy się tylko to, co on robi – specjaliści nazywają to autystycznym zatraceniem. Nie zwraca uwagi na ciebie, nie reaguje. Tracisz nerwy, upominasz itp. Też tak masz? I zaś rozwiązanie jest banalnie proste. Zasygnalizuj zmianę. Uprzedź za 10 minut siadamy do kolacji, zrób jeszcze jeden wyścig autkami i robimy coś innego. Takie to proste, a z drugiej strony jakie trudne. Kroczę drogą ojca nieustająco poszukując drogowskazów, ukrytych ścieżek, pięknych widoków. Zapraszam Cię do wspólnej drogi.
Krzysiek